I zgrzytnęły jednym blaskiem
Setki mieczy wyszarpniętych
I trzasnęły jednym trzaskiem
Setki przyłbic zatrzaśniętych
I zadrżała ziemia święta
I huknęły dzwony w mieście
I ruszyli najpierw stępa
Potem kłusem cwałem wreszcie
Poszła dzielna polska jazda
Poszli Węgrzy niczym diabli
Jak stalowa ostra drzazga
Jak błyszczące ostrze szabli
I widziano jak lecieli
Pędem dzikim i szalonym
I widziano jak tonęli
W morzu Turków niezmierzonym
Potem z rana siadł nad kartą
Mnich uczony stary skryba
"Warto było czy nie warto
Odwrót byłby lepszy chyba"
Chrzanił stary zjadacz chleba
"Czas nad nami wartko goni
I tak przecież umrzeć trzeba
To już lepiej tak jak oni"
Zresztą koniec dzieło wieńczy
Mnich w klasztorze skończył marnie
A szalony król Warneńczyk
Ma grobowiec w pięknej Warnie"
I szanują go Bułgarzy
I nas dzięki niemu cenią
Więc na czarnomorskiej plaży
Kłaniam się królewskim cieniom
|