Jaki jeszcze numer mi wytniesz?
W którą ślepą skierujesz ulicę?
Ile razy palce sobie przytnę
Nim się wreszcie klamki uchwycę?
By otworzyć drzwi do twego serca
Które przeszło już tyle zawałów
Czy nikogo więcej nie obudzą
W twym imieniu oddane wystrzały?
Nie pragnę wcale byś była wielka
Zbrojna po zęby od morza do morza
I nie chcę także by cię uważano
Za perłę świata i wybrankę Boga
Chcę tylko domu w twoich granicach
Bez lokatorów stukających w ściany
Gdy ktoś chce trochę głośniej zaśpiewać
O sprawach które wszyscy znamy
Jakim jeszcze ludziom pozwolisz
By twym mózgiem byli i sumieniem?
Kto z przyjaciół pokaże mi blachę
Kładąc rękę na moim ramieniu?
Czy twój język nadal pozostanie
Arcyszyfrem nie do rozwiązania?
Kiedy wreszcie zaczniesz odpowiadać
Na najprostsze zadane pytania?
Ile razy swoją twarz zakryjesz
Za zasłoną flag i transparentów?
Ile lat mi będziesz przypominać
Rozpędzony burzą wrak okrętu?
Tą litanią się do ciebie modlę
Bardzo bliska jesteś i daleka
Ale jest coś takiego w tobie
Że pomimo wszystko wierzę czekam
|