Ta niedziela jest jak film a d a
tani, klasy "B". E a
Facet się pałęta w nim a d a
w nieciekawym tle. G C
Scenarzysta forsę wziął, C G C
potem zaczął pić C G C
i z dialogów wyszło dno, C G C
zero, czyli nic. E a
Ref.
Wszyscy święci balują w niebie a d a
Złoty sypie się kurz a d
A ja włóczę się znów bez ciebie a d a
I do piekła mam tuż. a G
Tak bym chciał cię spotkać raz
w ten jedyny dzien.
Lub o tydzień cofnać czas,
ale nie da się.
Chociaż samotności smak
Aż do bólu znam.
Kiedy innych niedziel brak
Trudno, co mi tam.
Ref.
Wszyscy święci balują w niebie
Złoty sypie się kurz
A ja włóczę się znów bez ciebie
I do piekła mam tuż.
Świat sie tylko już ze mną kręci,
gwiazdy płoną jak stal,
skasowałaś mnie w swej pamięci,
aż mi siebie jest żal...
W niebie dzisiaj wszyscy a d
wszyscy swieci
mają bal a E a /x2
Ref.
Budka Suflera - Jolka, Jolka, pamiętasz…
Jolka, Jolka pamiętasz lato ze snu C G a
Gdy pisałaś: Tak mi źle C G a
Urwij się choćby zaraz coś ze mną zrób C G d a
Nie zostawiaj mnie samej, o nie C G F
Żebrząc wciąż o benzynę gnałem przez noc
Silnik rzęził ostatkiem sił
Aby być znowu w tobie śmiać się i kląć
Wszystko było tak proste w te dni
Dziecko spało za ścianą czujne jak ptak
Niechaj Bóg wyprostuje mu sny
Powiedziałaś, że nigdy, że nigdy aż tak
Słodkie były jak krew twoje łzy
Ref.:
Emigrowałem z objęć twych nad ranem d F C d F C
Dzień mnie wyganiał nocą znów wracałem d F C d F G
Dane nam było słońca zaćmienie d F C d G C
Następne będzie może za sto lat d F C d F G
Plażą szły zakonnice a słońce w dół
Wciąż spadało nie mogąc spaść
Mąż tam w świecie za funtem odkładał funt
Na toyotę przepiękną aż strach
Mąż twój wielbił porządek i pełne szkło
Narzeczoną miał kiedyś jak sen
Z autobusem Arabów zdradziła go
Nigdy nie był już sobą, o nie
Ref. Emigrowałem...
W wielkiej żyliśmy wannie i rzadko tak
Wypełzaliśmy na suchy ląd
Czarodziejka gorzałka tańczyła w nas
Meta była o dwa kroki stąd.
Nie wiem czemu ciągle dlaczego zaczęło się tak
Czemu zgasło taż nie wiem nikt
Są wciąż różne koło mnie nie budzę się sam
Ale nic nie jest proste w te dni...
Ref. Emigrowałem...
Budka Suflera - Takie tango
Na sali wielkiej i błyszczącej tak jak nocne Buenos Aires d C d C
Które nie chce spać B A d
Orkiestra stroi instrumenty, daje znak i zaraz zacznie
Nowe tango grać.
Siedzimy obok obojętni wobec siebie jak turyści
Wystukujac rytm.
Nie będzie tanga miedzy nami choćby nawet cud sie ziścił d B
Nie pomoże nic g A d
Chociaż płyną ostre nuty g
W żyłach płonie krew g F C
Nigdy żadne z nas do tańca
Nie poderwie się.
Ref.
Bo do tanga trzeba dwojga d C d C
Zgodnych ciał i zgodnych serc
Bo do tanga trzeba dwojga
Tak ten świat złożony jest d C d
Zaleje w koncu Buenos Aires noc tak gęsta jak atrament
A gdy przyjdzie brzask
Coś co było w naszych sercach kiedyś, kiedyś jak świecący diament
Cały straci blask
I choć znowu będa grali
Bóg to jeden wie
Nigdy razem na tej sali
Nie spotkamy się.
Bo do tanga ...
Budka Suflera - V bieg
Czy to tak tęskny dźwięk, aż serce skacze, A D A E
Czy tylko struna, tak pęknięta płacze? A D A E
Ile prawdy jest w piosence, gdy się śpiewać chce? E D A
Nigdy mnie nie pytaj więcej! Nie! E D
Ref.
Nie czując dni, godzin i lat, A E
Nie licząc zysków, ani strat, A D
Okrążamy, opływamy wokół świat. h D E
A jeśli drugi widać brzeg,
Muzyka to najlepszy lek,
Ona jest jak w długiej trasie Piąty bieg!
Pogasną światła nim się czegoś dowiesz.
W trzech zwrotkach życia nigdy nie opowiesz.
Z tej, czy z tamtej strony sceny rezygnacji gest,
Jednakowo mało wiemy czym ta podróż jest.
Ref.
Nie czując dni…
Ile prawdy jest w piosence, gdy się śpiewać chce?
Nigdy mnie nie pytaj więcej, nie
Nie czując dni, godzin i lat,
Nie licząc zysków, ani strat,
Okrążamy, opływamy wokół świat.
A jeśli drugi widać brzeg,
Muzyka to najlepszy lek,
Ona jest jak w długiej trasie Piąty bieg!
Chłopcy z Placu Broni - O Ela!
Byłaś naprawdę fajną dziewczyną C e
I było nam razem naprawdę miło C7 a
Lecz tamten to chlopak był bombowy d F
Bo trafiał w dziesiatkę w strzelnicy sportowej. d F G
Gdy rękę trzymałem na twoim kolanie,
To miałem o tobie wysokie mniemanie,
Lecz kiedy z nim w bramie piłaś wino,
Coś we mnie drgnęło, coś się zmieniło.
Ref.:
Och, Ela straciłaś przyjaciela F G C a
Musisz się wreszcie nauczyć F G
Że miłości nie wolno odrzucić C a
Że miłości nie wolno odrzucić F G C
Pytałem, błagałem, ty nic nie mówiłaś,
Nie byłaś dla mnie już taka miła,
Patrzyłaś tylko z niewinną miną
I zrozumiałem, że coś się skończyło.
Aż wreszcie poszedłem po rozum do głowy,
Kupiłem na targu nóż sprężynowy,
Po tamtym zostało tylko wspomnienie,
Czarne lakierki, co jeszcze nie wiem.
Ref.
Czerwone Gitary - Anna Maria
Smutne oczy, piękne oczy, D fis
Smutne usta bez uśmiechu. h E7 A A7
Widzę co dzień ją z daleka,
Stoi w oknie aż do zmierzchu.
Anna Maria D Fis7 h E7 A A7
Tylko o niej ciągle myślę
I jednego tylko pragnę,
Żeby chciała choć z daleka,
Choć przez chwilę spojrzeć na mnie.
Anna
Maria smutną ma twarz,
Anna Maria wciąż patrzy w dal.
Jakże chciałbym ujrzeć kiedyś
Swe odbicie w smutnych oczach,
Jakże chciałbym móc uwierzyć
W to, że kiedyś mnie pokocha.
Lat minionych, dni minionych
Żadne modły już nie cofną.
Ten, na kogo ciągle czeka,
Już nie przyjdzie pod jej okno.
Czerwone Gitary – Ciągle pada
Ciągle pada, asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby, A fis
mokre niebo sie opuszcza coraz niżej, fis D
żeby przejrzeć się w zmarszczonej deszczem wodzie, a ja? D E7
A ja chodzę desperacko i na przekór wszystkim moknę,
patrzę w niebo chwytam w usta deszczu krople,
patrzą na mnie rozpłaszczone twarze w oknie, to nic!
Ciągle pada, ludzie biegną, bo się bardzo boją deszczu, fis D
stają w bramie, ledwo się w tej bramie mieszcząc, D H
ludzie skaczą przez kałuże na swej drodze, a ja? H E
A ja chodzę, nie przejmując się ulewą ani spiesząc, fis D
czując jak mi krople deszczu usta pieszczą, D H7
ze złożonym parasolem idę pieszo, o tak! H7 E
Ciągle pada, alejkami już strumienie wody płyną,
jakaś para się okryła peleryną,
przyglądając się jak mokną bzy w ogrodzie. A ja?
A ja chodzę w strugach deszczu, ale z czołem podniesionym,
żadna siła mnie nie zmusza i nie goni,
idę niby zwiastun burzy z kwiatkiem w dłoni, o tak.
Ciągle pada, nagle ogniem otworzyły się niebiosa,
potem zaczą deszcz ulewny siec z ukosa,
liście klonu się zatrzęsły w wielkiej trwodze. A ja?
A ja chodzę i niestraszna mi wichura ni ulewa,
ani piorun, który trafił obok drzewa,
słucham wiatru, który wciąż inaczej śpiewa.
Ciągle pada, nagle ogniem otworzyły się niebiosa...
Który wciąż inaczej śpiewa. A ja?
A ja chodzę desperacko i na przekór...
Patrzą na mnie rozpłąszczone twarze w oknie, to nic.
Czerwone Gitary - Dziesięć w skali Beauforta
Kołysał nas zachodni wiatr a d
i brzeg gdzieś za rufą został. E7 a
I nagle ktoś, jak papier zbladł d a
"Sztorm idzie, panie bosman!". H7 E7
A bosman tylko zapiął płaszcz F C F C
i zaklął: "Ech, do czorta! F E7 a
Nie daję łajbie żadnych szans, F G C E7 a
dziesięć w skali Beauforta!”. a d E7 a
Z zasłony ołowianych chmur
ulewa spadła nagle.
Rzucało nami w górę, w dół
i fala zmyła żagle.
A bosman tylko...
O pokład znów uderzył deszcz
i padał już do rana.
Diabelnie ciężki to był rejs,
szczególnie dla bosmana.
A bosman tylko zapiął płaszcz.
I zaklął: „Ech, do czorta!
Prawdziwe czasem sny się ma,
dziesięć w skali Beauforta!”.