Sad nam się śni sad uchyla drzwi D G
wchodzimy w sad jak do kościoła C G D
to rajski świat Bóg zostawił ślad
coś nas do sadu wiecznie woła
Sad nam się śni sad otwiera drzwi
wchodzimy w sad jak do świątyni
a tam w koronie najwyższej jabłoni
Bóg - Ojciec cuda w jabłoni czyni
Jabłonie parami idą do nieba F C
krok po kroku bez jabłek jeszcze G C D
lecz zawiązują już kokardki kwiatów
dostojne sady sandomierskie
Jabłonie parami płyną do nieba
z roku na rok coraz bardziej ciężkie
jabłka dźwigają na swoich plecach
gałązkami biczują powietrze
Modlitwa rozwieszona między gwiazdami
Ty mieszkasz w sercu lipca h
w windzie w kawiarni we śnie E fis
na korze listy do nas piszesz A Go
w skale na wodzie we mgle h fis
Na wyciągnięcie ręki jesteś h
czy chcemy tego czy nie E fis
na gwiazdach wieszasz swoje listy A Go
świecą gdy tylko tego chcesz h fis h
Twoja miłość przenosi kamienie E
i z Tobą lepszy każdy dzień fis
bo serce Twe rozpala nadzieję E h fis
upadam by się podnieść - zmieniam się D E h
Wiem czego chcesz od nas Panie
to czasem trudne a my mali jak sny
lecz serce do Ciebie się garnie
jak umie tak biegnie i drży
Pod wieczór
Mrówko rudawa a
ufnie przechodząca G
na drugą stronę ścieżki
Sprężynko miedziana F
która urwałaś się C
na chwilę z boskiego zegarka G
Szafarko hojna D
rosę poranną
cicho rozwieszasz a
na ścieżkach pająków G
i piórkach majowej trawy F
Turkaweczko moja C
gęstym ściegiem G
zszywająca dzień z nocą Do
Strumyku stromy a
który rany liżesz G
głogiem otwarte
czerwonym F
Z góry nam C
Z góry nam z góry C
i całkiem pod wieczór G
Z góry nam z góry Do
i całkiem pod wieczór a
Z góry nam z góry G
i całkiem pod wieczór F
Z góry nam C
Szanty
Przechyły
Pierwszy raz przy pełnym takielunku e D e
Biorę ster i trzymam kurs na wiatr. e D e
I jest jak przy pierwszym pocałunku, a e
W ustach sól, gorącej wody smak. d H7 e
O ho, ho, przechyły i przechyły, a (H7) e
O ho, ho, za falą fala mknie. a (H7) e
O ho, ho trzymajcie się dziewczyny! a (H7) e
Ale wiatr, ósemka chyba dmie. a H7 e
Zwrot przez sztang - Okey! Zaraz zrobię,
Słyszę jak kapitan cicho klnie.
Gubię wiatr i zamiast w niego dziobem,
To on mnie od tyłu, kumple w śmiech.
Hej ty tam, za burtę wychylony,
Tu naprawdę się nie ma z czego śmiać.
Cicho siedź i lepiej proś Neptuna,
Żeby coś nie spadło ci na kark.
Krople mgły w tęczowym kropel pyle
Tańczy jacht, po deskach spływa dzień
Jutro znów wypłynę, bo odkryłem
Morze, noc, żeglarską starą pieśń.
Harpunnik
Nasz Diament prawie gotów już, a e
W cieśninie nie ma kry. a e
Na kei piękne panny stoją, a e
W oczach błyszczą łzy. d e a
Kapitan w niebo wlepia wzrok, a e
Ruszamy lada dzień. a e
Płyniemy tam, gdzie słońca blask
Nie mąci nocy cień.
A więc krzycz hola-hej a e a
Odwagę w sercu miej a e a
Wielorybów cielska wielkie są, a C d
Lecz dostaniemy je. a e a
Hej, panno, po co łzy,
Nic nie zatrzyma mnie.
Bo prędzej w wodach kwiat zakwitnie,
Niż wycofam się.
No nie płacz wrócę tu.
Nasz los nie taki zły,
Bo da dukatów wór za tran,
I wielorybie kły.
Na deku stary wąchał wiatr,
Lunetę w ręku miał.
Na łodziach co zwisały już,
Z harpunem każdy stał.
I dmucha tu i dmucha tam,
Ogromne stado w krąg.
Harpuny, wiosła, liny brać
I ciągnij bracie, ciąg.
I na wieloryba już
Ostatni to dzień
Bo śmiały harpunnik
Uderza weń.
Morskie opowieści
Niech drżą gitary struny a
Niech wiatr grzywacze pieści G
Niech znów popłyną dalej a C
Morskie opowieści G a
Hej! ha! kolejkę nalej a
Hej! ha! kielichy wznieście G
To zrobi doskonale morskim opowieściom a C G a
Kto chce to niechaj słucha,
Kto nie chce niech nie słucha,
Jak balsam są dla ucha
Morskie opowieści.
Kiedy rum zaszumi w głowie
Cały świat nabiera treści
Wtedy chętnie słucha człowiek
Morskich Opowieści
Łajba to jest morski statek
Sztorm to wiatr co wieje z gestem
Cierpi kraj na niedostatek
Morskich Opowieści
Pływał raz marynarz który
Czort Rasputin bestia taka
Co obracał kabestanem
Nawet bez handszpaha
Kto chce niechaj wierzy
Kto nie chce niech nie wierzy
Nam na tym nie zależy
Wiec wypijmy jeszcze
Pływał raz marynarz który
Żywił się wyłącznie pieprzem
Sypał pieprz do konfitury
I do zupy mlecznej
Gdy spod helu raz dmuchało
Żagle zdarła moc nadludzka
Patrzę w koje mi przywiało
Nagą babę z Pucka
Może ktoś się będzie zżymać
Mówiąc, że to zdrożne wieści,
Ale to jest właśnie klimat
Morskich opowieści.
W knajpie "Pod ponurą małpą",
Gdzie się możesz bawić z nami,
Popijając mleko z kubka
Albo rum wiadrami.
Statek z portu już wypływa,
Każdy w kącie ściska babę,
Smutny tylko jest warszawiak,
On kocha Warszawę.
Od Falklandu-śmy płynęli,
Doskonale brała ryba,
Mogłeś wędką wtedy złapać
Nawet wieloryba.
Rudy Joe, kiedy popił,
Robił bardzo głupie miny,
Albo też skakał do wody
I gonił rekiny.
I choć rekin twarda sztuka
Ale Joe w wielkiej złości
Złapał gada za ogona
I mu łamał kości.
Pij bracie, pij na zdrowie,
Jutro ci się humor przyda,
Spirytus ci nie zaszkodzi,
Sztorm idzie - wyrzygasz.
Co zrobić z marynarzem
Który upił się od rana
Położyć go do łóżeczka
Z córką kapitana.
|