STEPEM, STEPEM
Stepem, stepem szli na bój kozaki a C E7 a
W stepie, w stepie oszalałe ptaki C G C
Matka, matka cała zapłakana d A7
Wzięli, wzięli syna a samiutkiego rana d C E7 a A7
Wzięli, wzięli syna... d C E7 a CdEa
Stepem, stepem garbią się kurhany
W stepie, w stepie kozaki i panny
Matka, matka cała żegnająca
Żegna, żegna syna, jak żegnała ojca
Żegna, żegna syna...
Stepem, stepem rozkrwawione głogi
W stepie, w stepie toczy się bój srogi
Matka, matka, tak zmęczone oczy
A jej syn już krwią z krwi, już krwią z krwi jej broczy
A jej syn już krwią z krwi broczy...
Stepem, stepem wiatr pochyla trawy
W stepie, w stepie skończył się bój krwawy
Matka, matka matce, co w ikonie
Daje syna, daje w malowane dłonie
Daje syna, daje w malowane dłonie
PANICZ I
A gdy Panicz jechał drogą się rozszumiał agrest w sadzie a E a
Zdziwił się chłop pańszczyźniany, że na koniu Panicz jadzie
Ref. Pod mosteczkiem woda cicho szemrze C
A pod koniem mostek ugina się G
A jak Panicz pyrgnie w wodę i tam zemrze a
Chłop stanąwszy na tarasie przygląda się E a
Porzuciwszy pracę w stajni pralni? przyglądają się dziewuchi
Jak na koniu na bułanym jadzie Panicz bez most kruchy
A pod mostem dwaj łaziebni siekierami rąbią bale
Aby Panicz przewielebny szybciej mógł się w wodzie znaleźć
Lecz pomimo tych zabiegów nie most runął a gołębnik
Zawiedziony tłum na brzegu brzydkie słowa w ustach zmiędlił
Taki był wszystkiego efekt, że im Panicz przez most uciekł
Aż tu nagle odzywa się mały Józefek
A wiecie co powiedział mały Józefek
Chłopy a może by tak rewolucję?
PANICZ II
Nie żal mi kucharki a
Co ją rżnęli w pięciu E
Na parkiecie jednej z wielu sal E7 a
Nie żal mi że dali
W mordę arcyksięciu
Tylko jednego mi żal
Ref. Tylko panicza mi żal C
Co go czerwoni szablami usiekli G
Pozostał po nim żal a E
A kozacy job ich mać uciekli E7 a
Nie żal mi pałacu
Co go ogień strawił
Ani ciecia który spłonął w nim
Nie żal mi klejnotów
Ani starych hrabin
Co je ogień zmienił w pył
MAJA
Pszczółka maja sobie lata ooo... C
Zbiera nektar gdzieś na kwiatach a
A tam Gucio w tulipanie F
Czeka sobie na śniadanie G C
Przeleciała gdzieś za kwiatek
Ale z Gucia to gagatek
Atakuje niespodzianie
Z czego wielkie jest śniadanie
Aleksander patrząc na to
Zerwał się ze swą armatą
Na biedronki w trzy kropeczki
By poruszać se troszeczki
Tekla patrzy ze swej sieci
Co robicie moje dzieci
Opuściła się już niżej
A tam Gucio Maji liże
Skoczek Filip już nie może
Myśli kiedy sobie włożę
Patrzy leci sobie mucha
Dorwał muchę i już rusza
WYPALIŁO SIĘ COŚ W NAS
Wypaliło się coś w nas zgasło e a D
Ani z twojej ani z mojej winy e G D
Ot klamka zapadła, a zresztą, z czym wracać
Skończyły się kartki na miłość
Zapatrzyliśmy się w telewizor
Rozmawiamy językiem gazety
Kinkiety ze słońca w dni szare bez końca
A ciepło z kaloryfera
Wiatry gnają przyjaciół po świecie
Zresztą gdyby tu byli na miejscu...
Przybyło kłopotów dzieci i gratów
Skurczyła nam się dawna przestrzeń
Znamy już każde swe kłamstwo
Każdy grymas każde brwi zmarszczenie
Mijamy się dwoje w tych kilku pokojach
Nie mając nic do powiedzenia
Ale czasem gdy noc niebo zetnie
Bure niebo lepka noc miejska
I ty zadrżysz oto przykrywam cię kocem
I bliska znów staje się przeszłość
Wypaliło się coś w nas zgasło
Lecz wysiłku trzeba niewiele
Spróbujemy rozgarnąć ten popiół- nie darmo
Może tli się płomyk w popiele.
BAŚKA
Baśka miała fajny biust G a C G
Ania styl a Zośka to co lubię
Ela całowała cudnie
Nawet tuż po swoim ślubie
Z Kaśką mógłbym konie kraść
Chociaż wiem że chciała przeżyć
Ze mną swój pierwszy raz
Magda zło, Olga mnie
Zagłaskałaby na śmierć
A Agnieszka zdradzała mnie
Piękne jak okręt C G a E
Pod pełnymi żaglami
Jak konie w galopie
Jak niebo nad nami
Karolina w Hollywood
Z Aśką nigdy nie było tak samo
Ewelina zimna jak lód więc
Na noc umówiłem się z Alą
Wszystko mógłbym Izie dać, tak
Jak Oli ale one wcale nie chciały brać
Małgorzata jeden grzech, aż onieśmielała mnie
A Monika była ok.
LILIE
Koń czekał gniady więc ciężką włożył zbroje a E
Świec zgasił płomień a
O świecie bladym przycisnął usta swoje a E
Do czoła żony a
2x Spokojnie spała snem który elfy śniły C G
Wokół jej ciała jak bluszcz się włosy lśniły a F E
Jak lilia biała gdy krople rosy lśniły a F E
Jak srebrny promień a
AFEaEa
Na wzgórzach ognie i nisko chmura szara
Trąb słychać głosy
Gdy wojsko ciągnie z liliami na sztandarach
Padają kłosy
2x Kurzawa wzbita przydrożny łan szarzeje
Bryzg spod kopyta strumienia nurt mętnieje
Żelazo zgrzyta krew się na lilie leje
Jak krople rosy
Pożółkły trawy czas się powoli wlecze
Już dzwony dzwonią
Sieć plamek rdzawych na ostrej klindze miecza
Pod żony dłonią
2x Wśród pól idylli wdów kondukt zieleń plami
By już po chwili iść z lilii naręczami
Na bieli lilii lśni czerwień kropelkami
Nad bladą skronią
PIEŚŃ NIEZNANEGO ŻOŁNIERZA
Sam generał podnosi sztywno dłoń i werbel głucho gra aE
Pierś w orderach i krzyk: prezentuj broń potem Chopina marsz a
Rząd i partia w ubraniach ciemnych swych trzymają końce szarf
Nudno stać tak gdy obiad czeka i ich sznury czarnych aut
Co tu robicie znam dla was miejsca lepsze F G
Mą pamięć tak czcicie a ja was pieprzę a G
Znów wieńce składacie znów cyrk z wartami a G
Tak groby kochacie leżcie w nich sami C F E
Gdy tu tkwicie zadając prawdzie kłam pomyśleć może ktoś
Że swe życie oddałem właśnie wam za sprawę kiepską dość
Wy umiecie przekręcać dziejów sens z bezsiły martwych drwić
Świat was przecież utwierdzał w wierze że bezkarnie można lżyć
Gdy tu sterczycie tam bunt się szerzy
O pokój walczycie ślijcie żołnierzy
Czy znów wam uwierzą nasi potomni
Gdy własnej ofierze wzniesiecie pomnik
Lecz gdy gasną w krąg okien światła mdłe i wszystkich sen już zmógł
Całe miasto ogromnym grobem jest a nad nim nieba łuk
W ciszy dźwięczy pokoleń drwiący śmiech i złom przeżera rdza
I znów wieńce i znów oddają cześć od nowa farsa trwa
Wciąż znicz się pali w fałszywym hołdzie
Od zwykłych wasali na obcym żołdzie
Pytacie co myślę o tym spektaklu
Odpowiedź mą macie ja chcę wam
W twarz napluć
|