Stary kowboj.
Na prerię szary spływa mrok a
Po stepach igra wiatr C
Rozsiodłał konia stary kowboj, a
Przy ognisku siadł C
Gdy ogień resztką sił się tlił aC
Dorzucił parę drew F
Wieczorne mgły niosą jego śpiew: Ga
Co mi tam wiatr, co mi tam chłód Ca
Byle był koń – wiatronogi druh. FGa
Byle był „colt”, lasso i bat Ca
Co mi tam chłód, co mi tam wiatr... FGa
Pamiętasz, stary koniu
Gdyś źrebakiem jeszcze był
Marzyłem sobie: kupię dom
Jak człowiek będę żył
Pasałem bydło życie całe
Co dziś mam, czy wiesz?
Dwa „colty”, bata, lasso, ciebie i tę pieśń:
Co mi tam wiatr, co mi tam chłód
Byle był koń – wiatronogi druh.
Byle był „colt”, lasso i bat
Co mi tam chłód, co mi tam wiatr...
Nad ranem znów wygnali
Kowboje bydło w step
Starego pochowali, starej szkapie
Kula w łeb...
Na morzu prerii, w dali gdzieś
Kowbojów znika sznur
Wiatr niesie pieśń, wzmaga jeszcze ból...
Nasze Przebudzenie
Buzu Squat
C G d a
Słuchać w pełnym słońcu, jak pulsuje ziemia
Uspokoić swoje serce, niczego już nie zmieniać
I uwierzyć w siebie, porzucając sny
A twój bunt przemija, a nie ty.
Ref:
Nie wiesz C
Nie wiesz G
Nie rozumiesz nic d a
Widzieć parę bobrów przytulonych nad potokiem
Nie zabijać ich więcej, cieszyć się widokiem
Nie wyjadać ich wnętrzności, nie wchodzić w ich skórę
Stępić w sobie instynkt łowcy, wtopić w naturę.
Wybrać to co dobre, z mądrych starych ksiąg
Uszanować swoją godność, doceniając ją
A gdy wreszcie uda się, własne zło pokonać
Żeby zawsze mieć przy sobie, czyjeś ramiona.
Wyczuć taką chwilę w której kocha się życie
I móc w niej być stale na wieczność w zachwycie
W pełnym słońcu dumnie, na własnych nogach
Może wtedy będzie można ujrzeć uśmiech Boga.
Ref: } x2
G B C C
F C
Przejść wielką rzekę
d a
Bez bólu i wyrzeczeń
Tato
Autor słów: Arka Noego
Autor melodii: Arka Noego
C G C
nie boję się gdy ciemno jest
F G
ojciec za rękę prowadzi mnie /x2
a C
dziękuję ci Tato za wszystko co robisz
F G
że bawisz się ze mną na rękach mnie nosisz
a C
dziękuję ci Tato i wiem to na pewno
F G
przez cały dzień czuwasz nade mną
nie boję się ...
czasem się martwię czegoś nie umiem
ty mnie pocieszasz i mnie rozumiesz
śmieję się głośno kiedy żartujesz
bardzo cię kocham i potrzebuję
nie boję się ..
nasz ojciec mieszka w niebie
kocha mnie i ciebie
on nas kocha kocha mnie i ciebie
nie boję się ...
sanki są w zimie rower jest w lato
mama to nie jest to samo co tato
nie boję się ..
Za spokój mego snu
sł. Z. Stefański, muz. Z. Stefański, J.H. Chrząstek
Za spokój mego snu. a
Za kruchość twoich rąk. a e
Za mroku ukojenie. G F a
Za to, że mogę znów, a
a może pierwszy raz a e
za rękę iść z marzeniem. G F a
To tak jak gdybym cały świat, F G a
jak kamyk trzymał w dłoni F G a
i wierzył, że przed wiatrem i od zła, F G a
Twój uśmiech mnie obroni. F G a
Tyle już dni odeszło w C
zapomnienie, C
tyle już słów przebrzmiało i G d
milczenie a
skryło gniewu czas, a C
a Twoja miłość przy mnie trwa C G e a
i uczy mnie pokory. C d a
I nikt nie zdoła zabrać już C G d a
mojego uniesienia, C G d a
bo skrzydła były dane mi C G d a
i sens Twego imienia. C G a
Za spokój mego snu. a
Za kruchość Twoich rąk ae.
Za mroku ukojenie. G F a
„SEKRET KARDYNAŁA RICHELIEU”
Niegdyś przyjaciel dobry mój e e
Dziś długów nie oddaje A A
Nic złego nie zrobiłem mu e H7 A
A on mnie nie poznaje e H7 e H7
Innego znów za uszy
Ciągnąłem do matury
On w dyrektory ruszył
I patrzy na mnie z góry e H7 e e
Kardynała Richelieu e e
Sekret wam dziś zdradzę A A
Od przyjaciół Boże strzeż e H7 a
Z wrogami sobie poradzę e H7 e H7
Raz kumpel brał na raty
Adapter, radio, daczę
A ja będąc żyrantem
Do dziś te raty płacę
Przyjaciel miał trudności
Postawiłem go na nogi
On teraz mi z wdzięczności
Przyprawić pragnie rogi
Kardynała Richelieu...
Bo z przyjaciółmi często
Podobne są układy
Przyjaciel cię roluje
Nic na to nie poradzisz
Zjawisko dziś powszechne
Nie warto się tym smucić
Najlepiej się uśmiechnąć
I tak sobie zanucić
Kardynała Richelieu...
„NA ŚRODKU NIEBA”
Na samym środku nieba e
Wznosi się piec do chleba G D
Najświętszy piekarz w mozole a e
Wypieka krągłe bochenki h A
Złociste jak aureole G D e
Złociste jak aureole D h e
Złociste jak aureole G D e
Złociste jak aureole D h e
Żeby głodni nie byli głodni e
By markotni byli pogodni G D
By bezsenność spłoszył sen A e
Tam-daj... e G D e D h e G D e D h.
Tuż za piecem zwyczajnie
Zdyszany gwiżdże czajnik
Biało nakryte są stoły
Ubrane w kuse sukienki
Parzą herbatę anioły
Parzą herbatę anioły
Parzą herbatę anioły
Parzą herbatę anioły
Żeby głodni nie byli głodni...
Staje archanioł w oknie
Za oknem deszcz - Ziemia moknie
Woła do mistrza od smyczka
Potrzebna taka muzyczka
Żeby głodni nie byli głodni...
Cudnie gra - nikt nie słucha
Biel serwet skalała mucha
Herbata dawno ostygła
Aniołom opadły skrzydła
Aniołom opadły skrzydła
Aniołom opadły skrzydła
Aniołom opadły skrzydła
A głodni dalej są głodni /
Markotni nie są pogodni /*2
Bezsenność silniejsza niż sen /
Tam-daj...
|